I
Pozostańmy jeszcze w klimacie podsumowań i rankingów. Dziś kategoria dość gorzka: najbardziej (ze znanych mi oczywiście) niedoceniona książka roku.
Bez wahania wskazuję tu na “Amerykańskiego derwisza” Ayada Akhtara.
II
Przyznam szczerze – gdyby nie robota, opierając się tylko na opisie – nigdy bym po tę książkę nie sięgnął. No bo cóż mnie obchodzą problemy “amerykańskiej rodziny muzułmanów zmagających się z kwestiami wiary i przynależności”? A jednak…
III
Wydawniczy opis nie zachęca, ale szczerze mówiąc, wcale się nie dziwię. Bo bardzo trudno powiedzieć w kilku słowach, o czym tak właściwie jest powieść Akhtara.
Odnajdujemy tu na pewno wątki powieści inicjacyjnej. Nastoletni Hyat, główna postać “Amerykańskiego derwisza” na naszych oczach dojrzewa; i mentalnie i w sferze seksualnej. Pojawia się znany motyw fascynacji erotycznej dużo starszą od siebie kobietą. Bohater widzi, że się zmienia. Problem w tym, że zmian do końca nie rozumie.
IV
Znajdziemy też w “Amerykańskim derwiszu” doskonałe studium rodziny w kryzysie: pakistańskie małżeństwo żyjące w Stanach. Ojciec ma swoje korzenie daleko gdzieś, ale – trochę wbrew sobie – wciąż utrzymuje kontakty towarzyskie z rodakami z Pakistanu. Odniósł względny sukces (jest lekarzem), ale życie w diasporze, której nie cierpi jest dla niego nie do zniesienia. Pewnie dlatego sięga do kieliszka częściej niż powinien, a dodatkowego ukojenia szuka w seksie niekoniecznie uprawianym z żoną.
Matka bohatera ma świadomość choroby alkoholowej męża i jego zamiłowania do amorów. Nic dziwnego, że podobnie jak mąż rodaków, ona ledwie toleruje męża.
I w takim klimacie dorasta Hyat.
V
“Amerykański derwisz” jest też rodzajem traktatu o tożsamości. Każdy z bohaterów codziennie zmaga się z pytaniem “kim właściwie jestem?” Po lekturze powieści Akhtara, czytelnik też musi siebie o to spytać. I postawić jeszcze inne pytania. Na ile można “odciąć się” od korzeni? Gdzie jest ta granica za którą traci się tożsamość? Czym ta tożsamość właściwie jest? I do czego, do cholery jest ona nam właściwie potrzebna? Czy to aby nie tylko jakiś zbędny balast?
VI
I tu dochodzimy do sedna. “Amerykański derwisz” bowiem, mimo że osadzony w konkretnym środowisku, czasie i kraju, jest powieścią bardzo uniwersalną. Dylematy bohaterów nie dotyczą tylko pakistańskiej diaspory w USA. To tylko mikrokosmos który – po mistrzowsku zresztą – opisuje Akhtar. Ale bohaterowie jego powieści, są jak – przepraszam za wyrażenie – próba reprezentatywna w socjologicznych badaniach. Procesy, relacje, dylematy, emocje, lęki – wszystko to dotyczy nas wszystkich.
Niezależnie jak bardzo śniada czy blada jest nasza cera i w jakiego (o ile w ogóle) Boga wierzymy.